
WOWA Z CHARKOWA - Russian Underground, saWOWar, Rosyjski Szanson, Nasza Russia - Piętnastoosobowa grupa muzyczna założona w czerwcu 2011 roku przez jej leadera Waldemara Bajaka - autor tekstów, muzyki, frontman (ur. Plzeň - Czeska Republika), którego korzenie sięgają dalekiej Rosji, Czech i Ukrainy.


Czerwony Moskwicz
Sł. Waldemar Bajak
Z rep. Siergieja Sznurowa
Przyjechałem po ciebie po robocie
Autem pięknym i za gruby szmal
Najszczęśliwszy dzień w twoim żywocie
Pojedziemy Moskwiczem na bal
To najszczęśliwszy dzień w twoim żywocie
Pojedziemy Moskwiczem na bal
O krasnyj Moskwicz oj krasnyj Moskwicz
Letit pa darogie wpieriod
A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz
Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot
A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz
Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot
Objedziemy jak nic Ukrainę
I Kamczatkę i nawet Ural
Oj żeby tylko nie dorwały nas gliny
Przecież auto ukradłem aż żal
Żeby tylko nie dorwały nas gliny
Kradzionego Moskwicza byłoby żal
O krasnyj Moskwicz oj krasnyj Moskwicz
Letit pa darogie wpieriod
A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz
Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot
A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz
Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot
Nie wiem jak szli naszymi tropami
Miłość z wódką zmieszana to zło
Ja ocknąłem się w noc za kratami
I wyglądałem tam jak małpa w zoo
Gdy ocknąłem się w noc za kratami
Wyglądałem tam jak małpa w zoo
O krasnyj Moskwicz oj krasnyj Moskwicz
Letit pa darogie wpieriod
A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz
Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot
A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz
Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot
Nie zostało nic z mego kochania
Będę tylko o dwóch rzeczach śnił
Pierwsza to moja dziewuszka – Tania
No a druga mój automobil
Pierwsza to moja dziewuszka – Tania
No a druga mój automobil
O krasnyj Moskwicz oj krasnyj Moskwicz
Litieł pa darogie wpieriod – oj kak litieł!
Za ruljom ja sideł i kudy ż ja smatrieł
Wierił ja szto wiedź nam pawieziot
Za ruljom ja sideł i kudy ż ja smatrieł
Wierił ja szto wiedź nam pawieziot
Za ruljom ja sideł i kudy ż ja smatrieł
Wierił ja szto wiedź nam pawieziot
Przesłuchanie
Sł. Waldemar Bajak
Z rep. Arkadego Sewernego
Wyszedłem z kicia a dworzec był tuż tuż
W kieszeni bilet do wsi „bolszoje dyszlo”
Ja z bandytyzmem zerwałem dawno już
No po kolei opowiem jak to wyszło
Więc naczelniku koło dworca późnym dniem
Patrząc na zdziry spożywałem grzecznie pączka
Wtem jakiś frajer przechodzący obok mnie
Krzyknął: panoczku wyskakuj z tysiączka
Prędko zakipiał we mnie bardzo żrący kwas
Od razu chciałem z miejsca strzelić w krzywą papę
Lecz siły woli nauczono w łagrach nas
Więc nie brudziłem rąk na bójce z byle capem
Ja bym mu dał mój ciężko zarobiony szmal
Lecz przecież sam siedziałem za kradzieże
Więc powiedziałem: zjeżdżaj koleś w siną dal
Bo na twój widok jadłowstręt człeka bierze (a przecież jadłem pączka…)
Panie naczelnik to jest prawda świadkiem Bóg
Że jeśli nocą by tę mordę pasożyta
Wystawić obok mojej *upy w ciemny róg
Można by kręcić serial o dwóch bandytach
Ale ten prostak wyjął kastet w chwile dwie
Zajechał w mordę mi z bogatym akcesorium
Tu siła woli moja wyczerpała się
I jestem tu a tamten cwaniak w prosektorium
Lubię swe miasto
Z rep. gruppy Leningrad
Tekst polski: Waldemar Bajak
Lubię swe miasto od zwykłych ludzi
Do krzywych gęb spod sklepów i zza krat
Dziś nowy Dostojewski albo Puszkin
Pomaszeruje przez Nowy Świat
I za pytanie: z którego ty osiedla?
I za odpowiedź za którą chcą cię bić
I za zabytki które dzień oświetla
Lubię to miasto jak lubię wódkę pić
Jesteśmy w świecie stolicą kultury
Nie patrzmy w przeszłość spiskowcom wszystkim wbrew
Od polityków nafta spływa w rury
A zwykłym ludziom w żyłach płynie krew
Marsylia
Sł. Waldemar Bajak
Z rep. Arkadego Sewernego, Włodzimeirza Wysockiego
Stanąłem raz na skwerze rozglądam wokół się
I nagle jakiś koleś zaczepia grzecznie mnie
I mówi do mnie cicho skrzywiając krzywą brew:
Gdzie można by pogadać? Brzmiąc niczym UKF
A ja mu odpowiadam: to chyba pomysł zły
Bo na melinę naszą zrobiły nalot psy
Gość zaczął mówić z miejsca: w Marsylii proszę cię
Najlepsze knajpy dziwki burdele itd.
Dziewczyny tańczą nago a damy mają smak
Lokaje noszą wina a złodziej nosi frak
Dziewczyny tańczą nago a damy mają smak
Lokaje noszą wina a złodziej nosi frak
Tu facet wyjął forsę i pereł złoty dzban
A za to miałem sprzedać radzieckich fabryk plan
Oddałem więc frajera do szefa KGB
Słyszałem że już siedzi lecz niewiadomo gdzie
I każdy mi dziękował ściskano rękę mi
A potem w ciemnym kiciu zamknęli za mną drzwi
I myślę o Marsylii i jak tam uciec gdzie
Najlepsze knajpy dziwki burdele itd…
Dziewczyny tańczą nago a damy mają smak
Lokaje noszą wina a złodziej nosi frak Dziewczyny tańczą nago a damy mają smak
Lokaje noszą wina a złodziej nosi frak
O nieboszczyku
Sł. Waldemar Bajak
Z rep. Włodzimierza Wysockiego
Raz jedziesz w pociągu raz w auta siedzeniu
Lub wolisz po winie na nogach się przejść
Cóż… tkwimy w krąg w mechanicznym więzieniu
Więc ciężko jest ze starości dziś zejść
Ot i awaria – wpadł w drzewo karawan
Trzech wiozło chować jednego i hyc
Wszyscy kalecy – od lewa do prawa
Tylko zmarłemu nie stało się nic
Płaczki najęte płakały za forsę
Ksiądz zaś fałszował fałszywie jak mógł
Trębacz się mylił szmal licząc z przekąsem
Fałszywy nie był wyłącznie ów trup
Były kierownik choć złodziej najsroższy
Czoło zmarłego całował i pluł
Całował każdy a skromny nieboszczyk
Nie chciał całować żadnego z ich czół
Nagle grom z nieba piorunów watahy
Z niebios najgęstszy deszcz wnet zaczął lać
Wszyscy pobiegli pod płyty i dachy
Tylko zmarłemu nie chciało się wstać
Cóż jemu deszcze? On od nich nie umrze
Takie logika przykłady śle nam
Wszak nieboszczycy to są byli ludzie
A nieraz żywy kim jest nie wie sam
Jak byś nie pędził i tak cię wyprzedzą
Dadzą ci metkę z napisem: per trup
Nic ci nie grozi – to wszyscy z nas wiedzą
Wówczas gdy wsuną cię w trumnie w twój grób
Można w samotny a można w zbiorowy
Martwych spółdzielnia nie dręczy psiamać
Inni zapłacą za spokój twej głowy
Byś wstać nie musiał za czynsz forsy dać
W królestwie cieni – w tej nacji tak srogiej
Brak niebezpieczeństw alarmów też brak
A u nas wszyscy chodzimy pod Bogiem
Tylko ci w trumnach nie muszą już tak
Słyszę wyrzuty: on zmarłych w krąg sławi!
Nie ja po prostu wyrażam myśl swą:
Wszystkich nas kiedyś ktoś zdusi i zdławi
Z wyjątkiem tych którzy w trumnach już śpią
Ah Odessa
Sł. Waldemar Bajak
Z rep. Arkadego Sewernego
Na naszej dzielnicy jest ulica
Kto z Odessy ten chce na niej żyć
Stu dozorców mioteł sto
Co dzień ją zamiata bo
Bo ulica moja musi lśnić
Ulica ulica ulica radnaja
Mjasojedowskaja ulica maja
Stu dozorców mioteł sto
Co dzień ją zamiata bo
Bo ulica moja musi lśnić
Ah Odessa żiemcziużina u morja
Ah Odessa ty znała mnoga gorja
Ah Odessa ty moj ljubimyj kraj
Żiwi maja Odessa żiwi i pracwietaj
Żiwi maja Odessa żiwi i pracwietaj
Jest w mieście okrągły szary szpital
Przyszło mi raz w tym szpitalu być
Przyjaciele życzę wam
Nie trafiajcie nigdy tam
Jeśli chcecie trochę dłużej żyć
Ulica ulica ulica radnaja
Mjasojedowskaja ulica maja
Przyjaciele życzę wam
Nie trafiajcie nigdy tam
Jeśli chcecie trochę dłużej żyć
Ah Odessa żiemcziużina u morja
Ah Odessa ty znała mnoga gorja
Ah Odessa ty moj ljubimyj kraj
Żiwi maja Odessa żiwi i pracwietaj
Żiwi maja Odessa żiwi i pracwietaj
Mi dziewczyny dają często… kwiaty
Od Łodzianek aż po Paryżanki
Jednak co tu wiele kryć
Mogę tylko z taką być
Która jest z odeskiej Mołdawanki
Ulica ulica ulica radnaja
Mjasojedowskaja ulica maja
Jednak co tu wiele kryć
Mogę tylko z taką być
Która jest z odeskiej Mołdawanki
O marynarzu (Na pobyvku edet molodoy moryak)
Sł. Waldemar Bajak
Z rep. Ludmiły Zykiny
Gdzie przyczyna że w rejonie
Pannom zachwyt jak i stres
Nie zbudziły z rana konie
Lecz ktoś inny! Kto to jest?
Ot na urlop przybył
Dziś marynarz nasz
Lśnią na nim medale
Olśniewając twarz
Ponad rzeką a pod górą
Spotkał panny idąc w dal
Zdrawstwuj! Powiedziały chórem
Bohaterze czarnych fal
Każdą brał za rękę
Chwalił urok lic
Ale nic już więcej
Więcej nic a nic
Po wieczorach odpoczywa
U rodziców w domu sam
A u dziewczyn myśl żarliwa:
On się tak podoba nam
Na nic im się wdzięczyć
Stroje zmieniać swe
Ani w jednej z dziewczyn
Nie zakochał się
Wciąż pogodne pieśni nuci
Mówi szczerze pijąc rum:
Co dzień gdy mnie ranek budzi
Słyszę w uszach morza szum
Na południu w słońcu
Tam gdzie brzegów brak
Czeka go bezkońca
Wymarzona tak
Buciki
Sł. Waldemar Bajak
Z rep. Siergieja Sznurowa
Znam jedną dziewczynę z instytutu
Taki styl pretensjonalny ma
Nie odezwie się do ciebie nawet
Jeśli będzie bardzo pijana
Buciki ach te jej buciki
Buciki u niej na szpilkach
Chłopy w rzędach leżą tak
Chłopy w rzędach leżą tak
Jak w konserwach kilki
Francuskie perfumy za nią kroczą
To jest taki kurna aromat
Że serduszko bije i trzepocze
Jak kałasznikowa automat
Buciki ach te jej buciki
Buciki u niej na szpilkach
Chłopy w rzędach leżą tak
Chłopy w rzędach leżą tak
Jak w konserwach kilki
Pali tylko kubańskie cygara
Papierosów nigdy nie dawaj
Jeśli możesz w niej się nie zakochuj
Gdy zakochasz – lepiej umieraj
Buciki ach te jej buciki
Buciki u niej na szpilkach
Chłopy w rzędach leżą tak
Chłopy w rzędach leżą tak
Jak w konserwach kilki
Odessa-mama
Sł. Waldemar Bajak
Z rep. Arkadego Sewernego
Wróciłem dzisiaj do Odessy
Dorzucić gorsza do mej kiesy
W mych oczach widać chuligański błysk
Przyszyte mam guziczki
I czyste rękawiczki
Na szyi mojej lśni wczorajsze kiss-kiss-kiss
Jedyna wierna dama
Moja Odessa-mama
Gotowa mnie przytulić oraz skryć
Z nią przetrwasz cały dzionek
Czy król ty czy też pionek
Choć królem jest przyjemniej w życiu być
Ja żyję dzisiaj w wielkiej biedzie
I marzę tylko o obiedzie
Pięć minut i bogaty będę znów
Podjedzie ciężarówka
Gdy w dłoni mej gwintówka
I nawet czort z zazdrością spojrzy na mój łów
Jedyna wierna dama
Moja Odessa-mama
Gotowa mnie przytulić oraz skryć
Z nią przetrwasz cały dzionek
Czy król ty czy też pionek
Choć królem jest przyjemniej w życiu być
A może jutro o poranku
Dostanę jakąś forsę w banku
A kwit podpiszę tam bankierów krwią
Gdy strzały w banku padną
Pieniądze do stóp spadną
Na koniu umknę i zaśpiewam piosnkę swą
Gdy strzały w banku padną
Pieniądze do stóp spadną
Na koniu umknę i zaśpiewam piosnkę swą
Jedyna wierna dama
Moja Odessa-mama
Gotowa mnie przytulić oraz skryć
Z nią przetrwasz cały dzionek
Czy król ty czy też pionek
Choć królem jest przyjemniej w życiu być
A jeśli złapią mnie gliniarze
Mój portfel tylko im pokażę
I dalej pójdę nie przejmując się
Szmal z banku nie tak zły był
Niech widzą kto tu przybył
Łapówkę dam niech biedni także cieszą się
Najbardziej wierna dama
Moja Odessa-mama
Gotowa mnie przytulić oraz skryć
Z nią przetrwasz cały dzionek
Czy król ty czy też pionek
Choć królem jest przyjemniej w życiu być
Pełne kieszenie marihuany
Sł. Waldemar Bajak
Z rep. Gruppy Leningrad
Idę ulicą szczęśliwy jak co dzień
W krąg mnie zdumiewa każdy przechodzień
Na nogach sandały na ulicy lato
Dzisiaj wszystko mam X2
Dzisiaj wszystko mam i jeszcze ponadto:
Kieszeń wypchaną Marihuaną
Kieszeń wypchaną Marihuaną
Skaczę po ulicy na mordzie parodia
Mendy naprzeciw: uważaj Wałodia!
Ej ty naczelnik spokój daj
Gdzie jaka trawa? No jaka trawa?
Ja nie wiem w ogóle co to jest trawa
A to jest zielona herbata – zielony czaj
Kieszeń wypchaną Marihuaną
Kieszeń wypchaną Marihuaną
Idę ulicą zjarany jak co dzień
W krąg mnie zdumiewa każdy przechodzień
Na nogach sandały na ulicy lato
Kroczę ulicą – morda wesoła
Bardzo szokuje mnie każdy dokoła
Dzisiaj wszystko mam i jeszcze ponadto:
Kieszeń wypchaną Marihuaną
Kieszeń wypchaną Marihuaną
Russkaja wodka
Sł. Waldemar Bajak
Z rep. Wiki Cyganowej
W Chinach w Czechach każdy sądzi że rosyjska wódka rządzi
Whiskey koniak brandy to przy tej wódce byle co
Każdy murzyn wprost z Jamajki przy melodiach bałałajki
Pije lecząc duszy ból za ostatni grosz jak żul
Ruskaja wodka co ty narobiłaś
Ruskaja wodka zdrowie mi zniszczyłaś
Ruskaja wodka chleb ogórek szprotka x2
W nocy szał do woli rano głowa boli
A w Riazaniu w ruskiej bani wódka błogo nas tumani
Nawet w Anglii zamiast tyć naród woli czystą pić
Wie to Żyd i wie to gejsza ruska wódka najsilniejsza
Dusza wiedzie nas pod sklep a po wszystkim trzeszczy łeb
Ruskaja wodka co ty narobiłaś
Ruskaja wodka zdrowie mi zniszczyłaś
Ruskaja wodka chleb ogórek szprotka x2
W nocy szał do woli rano głowa boli
Ludzie w mig na całym globie mogą zbliżyć się ku sobie
Racz nam losie wódkę dać naucz wszystkich wokół chlać
Ludzie by się nie smucili i śpiewali w zgodzie żyli
Jednak gdyby każdy pił znów komunizm by tu był
Ruskaja wodka co ty narobiłaś
Ruskaja wodka zdrowie mi zniszczyłaś
Ruskaja wodka chleb ogórek szprotka x2
W nocy szał do woli rano głowa boli
TEKSTY AUTORSKIE
Frajer księżyc
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Na budowie pracowałem
Z rusztowania cię ujrzałem
Tak jak księżyc całą noc samotny lśnił
Tak i ze mnie samotny chłopak był
Chciałem ciebie za dziewczynę
Zaprosiłem na melinę
Tak jak księżyc całą noc samotny lśnił
Tak i ze mnie samotny chłopak był
Choć nie jestem zbyt bogaty
Co dzień ci dawałem kwiaty
Tak jak księżyc całą noc samotny lśnił
Tak i ze mnie samotny chłopak był
A gdy forsa się skończyła
Ty mnie szybko zostawiłaś
Frajer księżyc nadal w noc samotny lśni
Wciąż samotny bo forsy nie da ci
Kwas chlebowy Oboloń
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Szedłem po Newskim Prospekcie
W dłoni twą trzymałem dłoń
W drugiej ręce zaś w afekcie
Kwas chlebowy Oboloń
Dla serca i głowy
Najlepszy kwas chlebowy
Ty szłaś zgrabnie w żółtym płaszczu
Czułem naszych uczuć woń
I na kaca piłem w marszu
Kwas chlebowy Oboloń
Dla serca i głowy
Najlepszy kwas chlebowy
Wnet spojrzałem w twoje oczy
I ujrzałem wielką toń
Pomógł mi się zauroczyć
Kwas chlebowy Oboloń
Dla serca i głowy
Najlepszy kwas chlebowy
Raz na Newskim na Prospekcie
W dłoni twą trzymałem dłoń
W drugiej ręce zaś w afekcie
Kwas chlebowy Oboloń
Dla serca i głowy
Najlepszy kwas chlebowy
Dla serca i głowy
Najlepszy Oboloń
Ciocia Marfusza (Zęby)
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Spotkałem w Łodzi Łodziankę
Wyjąłem więc czystą szklankę
By była na mnie gotowa
Starczyły te proste słowa
Mieszkałem na wsi u cioci Marfy
Każdy miał zęby złote lub czarne
Dziś mam zęby już z emalii
Mogę pić i mogę palić
Nawet Putin dziś zazdrości mi
Dziś mam zęby już z emalii
Mogę pić i mogę palić
Putin Putin dziś zazdrości mi
Forsy mam tyle co Clinton
Aromat lepszy niż Lipton
Będziesz ty żyć jak królowa
Żyć jak Rockefellerowa
Mieszkałem na wsi u cioci Marfy
Każdy miał zęby złote lub czarne
Dziś mam zęby już z emalii
Mogę pić i mogę palić
Nawet Putin dziś zazdrości mi
Dziś mam zęby już z emalii
Mogę pić i mogę palić
Putin Putin dziś zazdrości mi
Z głowy nie spadnie włosci
Mam w CBA znajomości
Będziesz bezpieczna i zdrowa
W aucie mam kałasznikowa
Mieszkałem na wsi u cioci Marfy
Każdy miał zęby złote lub czarne
Dziś mam zęby już z emalii
Mogę pić i mogę palić
Nawet Putin dziś zazdrości mi
Dziś mam zęby już z emalii
Mogę pić i mogę palić
Putin Putin dziś zazdrości mi
Ekwador
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Mój nowy sąsiad – trębacz z wyboru
Przybył do Polski aż z Ekwadoru
Trąbkę ma srebrną jak półzłotówkę
I co dzień za ścianą gra taką solówkę
Super i trendy co zakazane
Teraz palimy marihuanę
Weź w rękę skręta zostaw żubrówkę
I teraz zagramy znaną solówkę
Tam pod Kolumbią a ponad Peru
Jest dzisiaj wielu mych bohaterów
Każdy w minutę wypala lufkę
Więc dla nich zagramy znaną solówkę
W modzie jest moda na narkotyki
Czysty marketing z pól Ameryki
Lepiej zapalcie dziś jarzeniówkę…
I tak wam zagramy znaną solówkę
Wilk i zając
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Wracam z pracy zły i zmęczony
Nie pomaga całus od żony
Chociaż ona chętna gorąca
Wolę oglądać wilka i zająca
Żeby pojąć świata zasady
Nie ma sensu szukać porady
Życia kodeks w bajce cię czeka
Gdy jeden goni drugi ucieka
Wcześniej wszystko było przejrzyste
Były siły czyste nieczyste
Świat dziś tworzy bajki nieszczere
I każdy został głównym bohaterem
Wracam z pracy zły i zmęczony
Nie pomaga całus od żony
Chociaż ona chętna gorąca
Wolę oglądać wilka i zająca
Jesienny liść
sł. i muz. Waldemar Bajak
Stabilność Euro jest raczej wątpliwa
Skoro Niemcy kupują u nas litry paliwa
Ale dziś przyszła jesień dla mojego stanu kasy
Nic nie leję do baku teraz tylko piesze trasy
Żółty jesienny liść z drzewa dzisiaj spadł
A za nim w ślad żółty liść spadł drugi
Gdy miałem forsę miałem wiele bab
A teraz tylko mam po babach długi
Można by czekać i w banku szmal mnożyć
Ale łatwiej wydawać i za młodu już pożyć
Kiedy forsa w kieszeni wtedy wokół kumpli widzę
Za to kocham pieniądze za to również nienawidzę
Żółty jesienny liść z drzewa dzisiaj spadł
A za nim w ślad żółty liść spadł drugi
Gdy miałem forsę miałem wiele bab
A teraz tylko mam po babach długi
Żółty jesienny liść z drzewa dzisiaj spadł
A za nim w ślad żółty liść spadł drugi
Gdy miałem forsę miałem wiele bab
A teraz tylko mam po babach długi
Celebryta
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Mam tatuaż kolczyk w nosie
Okulary przyciemnione
Ibisz o autograf prosi
Wiśniewskiemu dmucham żonę
Jeszcze pobić chcę Najmana
Żeby drożej sprzedać płyty
Kawior homar łyk szampana
Taka dola celebryty
Menja zowut Wowa dla tebja mr. Wow
Wsem dobrym ljudjam goworju: fuck off
Segodnja ja szoubiznesa zwezda
Nie ja dla was tolko wy dla menja
Swoich czarnych okularów
Nawet w nocy nie zdejmuję
Straszę mordą z bilboardów
Reklamując who-yeah muje
Jeżdżę z „tatą" dyrektorem
Na panienki dla elity
Premier dla mnie godnym wzorem
Taka dola celebryty
Menja zowut Wowa dla tebja mr. Wow
Wsem dobrym ljudjam goworju: fuck off
Segodnja ja szoubiznesa zwezda
Nie ja dla was tolko wy dla menja
A pamiętam nie tak dawno
Potrafiłem jeść kiełbasę
Piłem tani bełt pod klatką
I martwiłem się o kasę
Miałem kumpli wciąż koło mnie
Dziś podłogą ich sufity
Muszę przeszłość już zapomnieć
Taka dola celebryty
Menja zowut Wowa dla tebja mr. Wow
Wsem dobrym ljudjam goworju: fuck off
Segodnja ja szoubiznesa zwezda
Nie ja dla was tolko wy dla menja
Menja zowut Wowa dla tebja mr. Wow
Wsem dobrym ljudjam goworju: fuck off
Segodnja ja szoubiznesa zwezda
Nie ja dla was tolko wy dla menja
Agent 0,7
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Mówisz mi że twój były lepszy był niż James Bond
A ja to największy w twoim durnym życiu błąd
I przeszkadza ci że piję że mam łączność z niebem
Że wychodzę pod sklep i wypijam zero siedem
On był James Bond a ty pijesz zero siedem x4
Mówisz mi że twój były lepszy był niż James Bond
A ja to największy w twoim durnym życiu błąd
Tylko czemu cię zostawił tego kurna nie wiem
Jeśli on jest James Bond to ja agent zero siedem
On był James Bond a ty agent zero siedem x4
Mówisz mi że twój były lepszy był niż James Bond
A ja to największy w twoim durnym życiu błąd
Tylko czemu cię zostawił tego kurna nie wiem
Jeśli on jest James Bond to ja agent zero siedem
Szkoła
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Zdałem do szkoły w dobie kryzysu
Szkoły zaczęły oszczędzać
W czasie rozwoju ludzi wyzysku
Były w etatach cięcia
Jeden gość uczył matematyki
Oraz języka polskiego
Uczył historii i polityki
Ucząc nas angielskiego
Nie mam czasu na pierdoły
Więc nie chodzę już do szkoły
Olej szkołę olej wszystko
Zostań nowym królem disco
Wicedyrektor kosił boiska
Mył też podłogi w warsztacie
Woźny pracował za higienistkę
Siedział i w sekretariacie
Zajęć praktycznych których brakuje
Uczył emeryt w dyskrecji
Raz jak zapomniał że wciąż pracuje
Rok go nie było na lekcji
Nie mam czasu na pierdoły
Więc nie chodzę już do szkoły
Olej szkołę olej wszystko
Zostań nowym królem disco
W krąg kolesiostwo mapa układów
Na bezrobociu pół szkoły
Kryzys nam nie dał dobrych przykładów
Głąbów uczyły matoły
Głupszy wyszedłem kończąc tę szkołę
Nie mam perspektyw zbyt wiele
Mogę z mą wiedzą być dyrektorem
Nie mogę nauczycielem
Solo
Nie mam czasu na pierdoły
Więc nie chodzę już do szkoły
Olej szkołę olej wszystko
Zostań nowym królem disco
W klubie Beka
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Marynarka kieszeń rum
Czarne buty we łbie szum
W mym portfelu pył proch kurz
A w rękawie fiński nóż
Dziś w klubie Beka
Wszystko dla ludzi
Tam wódka czeka
Klub szacun budzi
Ja opóźniony swym balastem
Sunę miastem
Gliny zaczepiają mnie
Grzecznie więc uśmiecham się
Rekwirują rum i nóż
Teraz lekki idę już
Dziś w klubie Beka
Mnie oczekują
Już wódka czeka
Wszyscy balują
I przyjdę raz nie opóźniony
I nienabzdryngolony.
Massmedia
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Mass media zaszyły mi oczy
W ciemności cały czas brodzę
Nic mnie dziś nie zaskoczy
Teraz na wszystko się zgodzę
Do szwów już się przyzwyczaiłem
I w ciemni się odnajduję
Ślepy i szary się może zrobiłem
Lecz dobrze się z tym czuję
Jest jednak wybór kaleki
Myśleć czasami tak zdołam
Tkwić w tej niewiedzy czy rozciąć powieki
I z bólem patrzeć dokoła.
Bałkańska
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Dawałem ci srebro i złoto
I żyłaś jak inne we śnie
Lecz ty się zadałaś z hołotą
I glinom wydałaś mnie
W zdradzie nie trzeba wiele sztuki
Tym łatwiej nie pierwszy raz
Lecz gdy mnie złapali do suki wpychali
Zacząłem odmierzać twój czas
Ta miłość jest ślepa i głucha
Nie widzi lub nie chce kto wie
Rozumu i zasad nie słucha
Gdy glinom wydaje mnie
Żegnaj głupotą zawiniłaś
Pistolet odmierzył czas
Ty będziesz w mym sercu i jesteś i byłaś
Na świat popatrz ostatni raz.
Biały Jeleń
Sł. I muz. Waldemar Bajak
Dziewczyna mnie pyta dlaczego jej nie pragnę
Pyta mnie dlaczego po rękach nie całuję
A ja gdy jestem blisko z nią tak naprawdę
To kompletnie zupełnie w ogóle nic nie czuję
Te drogie perfumy nie znaczą zbyt wiele
Używaj mydła – Biały Jeleń
Biały Jeleń ajajaj
Biały Jeleń ojojoj
Biały Jeleń ajajaj
Biały Je-leń
Dziewczyna zaczęła używać tego mydła
Teraz ją nareszcie przytulam i całuję
Bez drogich perfum nasza miłość rozkwitła
To co jeleń do łani ja teraz do niej czuję
Bo drogie perfumy nie znaczą zbyt wiele
Wybieraj mydło – Biały Jeleń
Biały Jeleń ajajaj
Biały Jeleń ojojoj
Biały Jeleń ajajaj
Biały Je-leń x2
Słowiańskie dusze
Sł. I muz. Waldemar Bajak
Idę pod sklep
Dokoła step
Puste butelki na ulicy
Dwaj towarzysze
Dają po dysze
Kupują flaszkę idą w bramę kamienicy
Da Da Da
Słowiańskie dusze
Da Da Da
Jadą z Moskwy do Pietuszek
Da Da Da
Słowiańskie dusze
Jadą z Moskwy
Do Pietuszek
W kuchni na stół
Litr albo pół
Filozofowie myśliciele
W gardło wlewajmy
Walczmy działajmy
Do obalenia jest przed nami jeszcze wiele
Da Da Da
Słowiańskie dusze
Da Da Da
Jadą z Moskwy do Pietuszek
Da Da Da
Słowiańskie dusze
Jadą z Moskwy
Do Pietuszek
Sangria
Sł. I muz. Waldemar Bajak
Z kumplami piję spiryt bimber i jabole
Wino marki „Wino” od „Komandosa” wolę
Lecz będąc w towarzystwie damy ukochanej
Nie mogę być chamem o mordzie zalanej
Jestem skończonym romantykiem
Z kobietą otwieram wino scyzorykiem
Sangria – w niej moja miłość dla pani
Sangria – owoce Hiszpanii
Sangria – smak tych które się oddały
Gdy zbyt wiele mojej Sangrii skosztowały
Sangria to jest swatka i dla wszystkich rada
Kusi aromatem a później rozum skrada
Więc będąc w towarzystwie damy ukochanej
Nie możesz być żulem o mordzie zalanej
Jesteś skończonym romantykiem?
Z kobietą otwieraj wino scyzorykiem
Sangria – na ławce z gwinta z dziewczyną
Sangria – wy dwoje i wino
Sangria – pannom dusze w mig rozwiera
Z Sangrią lepsza niż w pornosie atmosfera

Europa
Sł. Muz. Waldemar Bajak
Jesz rano szynkę sól żelatyna
A przecież kiedyś było w niej mięso
Piwo smakuje niczym uryna
Widać że unia ściele się gęsto
Tyle towaru wokół Europa
Wsio made In żopa
Gdy stary system miał się rozpadać
Wszyscy jak jeden przeciw wrogowi
Dzisiaj na władzę nikt nie napada
Dziś wilkiem człowiek człowiekowi
Tyle wolności wokół Europa
Wsio made In żopa
Żadnych kolejek tyle na półkach
A dla mnie droga nawet przecena
Duży ten burdel na małych kółkach
Zmiana sztandaru nic już nie zmienia
Tyle nowości wokół Europa
Wsio made In żopa
Kiedyś robiłem w Polskiej fabryce
Dziś pracujemy dla wszystkich wokół
Jeśli się znajdzie talent w muzyce
Dla szołbiznesu jest solą w oku
Media marketing wokół Europa
Wsio made In żopa
Piatnica
sl i muz waldemar bajak
Cały tydzień pracowałem za najniższy szmal
A naczelnik wziął pięć „koła” i poszedł na bal
Jednak w każdy dzień wypłaty
Forsę ma i niebogaty
Zatem w piątek wieczór idę z winem w siną dal
Siewodnia piatnica idu idu guliat’
Siewodnia piatnica naczalnik job twaju mat’
Siewodnia piatnica guliat’ idu idu
Siewodnia piatnica tiebja ja tak lublju
Spaceruję po ulicach piję co się da
Kumple się składają po pięć złotych i rubla
Kupujemy pół na trójkę
I pijemy za Gomułkę
I by naczelnika męczył kac drugiego dnia
Siewodnia piatnica idu idu guliat’
Siewodnia piatnica naczalnik job twaju mat’
Siewodnia piatnica guliat’ idu idu
Siewodnia piatnica tiebja ja tak lublju
Cały tydzień pracowałem za najniższy szmal
A naczelnik wziął pięć koła i poszedł na bal
Jednak w każdy dzień wypłaty
Forsę ma i niebogaty
Zatem w piątek wieczór idę z winem w siną dal
Siewodnia piatnica idu idu guliat’
Siewodnia piatnica naczalnik job twaju mat’
Siewodnia piatnica guliat’ idu idu
Siewodnia piatnica tiebja ja tak lublju
Siewodnia piatnica idu idu guliat’
Siewodnia piatnica naczalnik job twaju mat’
Siewodnia piatnica guliat’ idu idu
Siewodnia piatnica tiebja ja tak lublju
Piosenka kombajnisty
Sł. I muz. Waldemar Bajak
Jadę żółtym kombajnem do kina
Patrzy na mnie cała niepodległa Ukraina
Kombajn jest żółty i na gąsienicach
Ja jestem Wowa a ty moja oblubienica
Jechałem żółtym kombajnem do kina
Patrzyła na mnie niepodległa Ukraina
Lecz w trakcie zdechła mi gąsienica
I za czerwonym traktorem pobiegła ma oblubienica
Boss rosyjskiej mafii
Sł. I muz. Waldemar Bajak
Mam ciało bardziej prężne od atlety
Przy sobie noszę wciąż dwa pistolety
Panienki pragną mnie każdego dnia
Bo szefem ruskiej mafii jestem ja
Dolarów rubli mam ja od cholery
Mam władzę jak Obama razy cztery
Każdemu przy mnie dęba staje włos
Ode mnie dziś zależy jego los
Nie każdy potrafi
Być w rosyjskiej mafii
I nie każdego umysł na to stać
Bo mocna psychika
Jak słuch u muzyka
Niewielu ludziom bóg je może dać
Skórzaną kurtkę noszę za dolary
Za milion rubli czarne okulary
Armani szyje dla mnie jak co dnia
Bo szefem ruskiej mafii jestem ja
Miliardy funtów dałem za swe chaty
Bo jestem obrzydliwie wręcz bogaty
I każdy na mnie mówi balszoj boss
Ode mnie dziś zależy wszystkich los
Nie każdy potrafi
Być w rosyjskiej mafii
I nie każdego umysł na to stać
Bo mocna psychika
Jak słuch u muzyka
Niewielu ludziom bóg je może dać
Mam sygnet z Moskwy z czerwonego złota
Pracuje dla mnie medialna hołota
Prezydent zawsze lewą forsę da
Bo szefem ruskiej mafii jestem ja
Przyjaciel mój to Putin wróg Obamy
Więc z mafią Amerykę rozkradamy
Ten kryzys – to był dla nich pstryczek w nos
Niech spłata figla demokratom los
Nie każdy potrafi
Być w rosyjskiej mafii
I nie każdego umysł na to stać
Bo mocna psychika
Jak słuch u muzyka
Niewielu ludziom bóg je może dać
Ktoś głupi niech tam w demokrację wierzy
Dziś rządzą światem dranie i gangsterzy
I prawo jest dla biednych głupich a
Nie dla mnie – szefem mafii jestem ja
Niech morał każdy z was umysłem łowi:
Nie wolno dać się złamać systemowi
Bo każdy ma w swym życiu jakiś głos
Omijaj prawo i kuj własny los