top of page

Czerwony Moskwicz

Sł. Waldemar Bajak

Z rep. Siergieja Sznurowa

 

Przyjechałem po ciebie po robocie

Autem pięknym i za gruby szmal

Najszczęśliwszy dzień w twoim żywocie

Pojedziemy Moskwiczem na bal

To najszczęśliwszy dzień w twoim żywocie

Pojedziemy Moskwiczem na bal

 

O krasnyj Moskwicz oj krasnyj Moskwicz

Letit pa darogie wpieriod

A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz

Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot

A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz

Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot

 

Objedziemy jak nic Ukrainę

I Kamczatkę i nawet Ural

Oj żeby tylko nie dorwały nas gliny

Przecież auto ukradłem aż żal

Żeby tylko nie dorwały nas gliny

Kradzionego Moskwicza byłoby żal

 

O krasnyj Moskwicz oj krasnyj Moskwicz

Letit pa darogie wpieriod

A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz

Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot

A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz

Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot

 

Nie wiem jak szli naszymi tropami

Miłość z wódką zmieszana to zło

Ja ocknąłem się w noc za kratami

I wyglądałem tam jak małpa w zoo

Gdy ocknąłem się w noc za kratami

Wyglądałem tam jak małpa w zoo

 

O krasnyj Moskwicz oj krasnyj Moskwicz

Letit pa darogie wpieriod

A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz

Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot

A za ruljom ja siżu ty w akoszka gljadisz

Wieriu ja szto wiedź nam pawieziot

 

Nie zostało nic z mego kochania

Będę tylko o dwóch rzeczach śnił

Pierwsza to moja dziewuszka – Tania

No a druga mój automobil

Pierwsza to moja dziewuszka – Tania

No a druga mój automobil

 

O krasnyj Moskwicz oj krasnyj Moskwicz

Litieł pa darogie wpieriod – oj kak litieł!

Za ruljom ja sideł i kudy ż ja smatrieł

Wierił ja szto wiedź nam pawieziot

Za ruljom ja sideł i kudy ż ja smatrieł

Wierił ja szto wiedź nam pawieziot

Za ruljom ja sideł i kudy ż ja smatrieł

Wierił ja szto wiedź nam pawieziot

 

Przesłuchanie

Sł. Waldemar Bajak

Z rep. Arkadego Sewernego

 

Wyszedłem z kicia a dworzec był tuż tuż

W kieszeni bilet do wsi „bolszoje dyszlo”  

Ja z bandytyzmem zerwałem dawno już

No po kolei opowiem jak to wyszło        

 

Więc naczelniku koło dworca późnym dniem

Patrząc na zdziry spożywałem grzecznie pączka

Wtem jakiś frajer przechodzący obok mnie

Krzyknął: panoczku wyskakuj z tysiączka

 

Prędko zakipiał we mnie bardzo żrący kwas

Od razu chciałem z miejsca strzelić w krzywą papę 

Lecz siły woli nauczono w łagrach nas

Więc nie brudziłem rąk na bójce z byle capem 

 

Ja bym mu dał mój ciężko zarobiony szmal

Lecz przecież sam siedziałem za kradzieże

Więc powiedziałem: zjeżdżaj koleś w siną dal

Bo na twój widok jadłowstręt człeka bierze  (a przecież jadłem pączka…)

 

Panie naczelnik to jest prawda świadkiem Bóg

Że jeśli nocą by tę mordę pasożyta

Wystawić obok mojej *upy w ciemny róg

Można by kręcić serial o dwóch bandytach

 

Ale ten prostak wyjął kastet w chwile dwie

Zajechał w mordę mi z bogatym akcesorium 

Tu siła woli moja wyczerpała się

I jestem tu a tamten cwaniak w prosektorium

 

Lubię swe miasto

Z rep. gruppy Leningrad

Tekst polski: Waldemar Bajak

 

Lubię swe miasto od zwykłych ludzi

Do krzywych gęb spod sklepów i zza krat

Dziś nowy Dostojewski albo Puszkin  

Pomaszeruje przez Nowy Świat

 

I za pytanie: z którego ty osiedla?

I za odpowiedź za którą chcą cię bić 

I za zabytki które dzień oświetla

Lubię to miasto jak lubię wódkę pić

 

Jesteśmy w świecie stolicą kultury

Nie patrzmy w przeszłość spiskowcom wszystkim wbrew

Od polityków nafta spływa w rury

A zwykłym ludziom w żyłach płynie krew

 

Marsylia

Sł. Waldemar Bajak

Z rep. Arkadego Sewernego, Włodzimeirza Wysockiego

 

Stanąłem raz na skwerze rozglądam wokół się

I nagle jakiś koleś zaczepia grzecznie mnie

I mówi do mnie cicho skrzywiając krzywą brew: 

Gdzie można by pogadać? Brzmiąc niczym UKF

 

A ja mu odpowiadam:  to chyba pomysł zły

Bo na melinę naszą zrobiły nalot psy

Gość zaczął mówić z miejsca: w Marsylii proszę cię

Najlepsze knajpy dziwki burdele itd.

 

Dziewczyny tańczą nago a damy mają smak

Lokaje noszą wina a złodziej nosi frak  

Dziewczyny tańczą nago a damy mają smak

Lokaje noszą wina a złodziej nosi frak  

 

Tu facet wyjął forsę i pereł złoty dzban

A za to miałem sprzedać radzieckich fabryk plan 

Oddałem więc frajera do szefa KGB

Słyszałem że już siedzi lecz niewiadomo gdzie 

 

 I każdy mi dziękował  ściskano rękę mi

A potem w ciemnym kiciu zamknęli za mną drzwi 

I myślę o Marsylii i jak tam uciec gdzie 

Najlepsze knajpy dziwki burdele itd…

 

Dziewczyny tańczą nago a damy mają smak

Lokaje noszą wina a złodziej nosi frak   Dziewczyny tańczą nago a damy mają smak

Lokaje noszą wina a złodziej nosi frak           

 

O nieboszczyku

Sł. Waldemar Bajak

Z rep. Włodzimierza Wysockiego

 

Raz jedziesz w pociągu raz w auta siedzeniu

Lub wolisz po winie na nogach się przejść

Cóż… tkwimy w krąg w mechanicznym więzieniu

Więc ciężko jest ze starości dziś zejść

 

Ot i awaria – wpadł w drzewo karawan

Trzech wiozło chować jednego i hyc

Wszyscy kalecy – od lewa do prawa

Tylko zmarłemu nie stało się nic

 

Płaczki najęte płakały za forsę

Ksiądz zaś fałszował fałszywie jak mógł

Trębacz się mylił szmal licząc z przekąsem  

Fałszywy nie był wyłącznie ów trup

 

Były kierownik choć złodziej najsroższy

Czoło zmarłego całował i pluł

Całował każdy a skromny nieboszczyk

Nie chciał całować żadnego z ich czół

 

Nagle grom z nieba piorunów watahy

Z niebios najgęstszy deszcz wnet zaczął lać

Wszyscy pobiegli pod płyty i dachy 

Tylko zmarłemu nie chciało się wstać

 

Cóż jemu deszcze? On od nich nie umrze

Takie logika przykłady śle nam

Wszak nieboszczycy to są byli ludzie

A nieraz żywy kim jest nie wie sam 

 

Jak byś nie pędził i tak cię wyprzedzą

Dadzą ci metkę z napisem: per trup

Nic ci nie grozi – to wszyscy z nas wiedzą

Wówczas gdy wsuną cię w trumnie w twój grób

 

Można w samotny a można w zbiorowy

Martwych spółdzielnia nie dręczy psiamać

Inni zapłacą za spokój twej głowy

Byś wstać nie musiał za czynsz forsy dać

 

W królestwie cieni – w tej nacji tak srogiej

Brak niebezpieczeństw alarmów też brak

A u nas wszyscy chodzimy pod Bogiem

Tylko ci w trumnach nie muszą już tak

 

Słyszę wyrzuty: on zmarłych w krąg sławi!

Nie ja po prostu wyrażam myśl swą:

Wszystkich nas kiedyś ktoś zdusi i zdławi

Z wyjątkiem tych którzy w trumnach już śpią

 

Ah Odessa

Sł. Waldemar Bajak

Z rep. Arkadego Sewernego

 

Na naszej dzielnicy jest ulica

Kto z Odessy ten chce na niej żyć 

Stu dozorców mioteł sto

Co dzień ją zamiata bo

Bo ulica moja musi lśnić

 

Ulica ulica ulica radnaja

Mjasojedowskaja ulica maja

Stu dozorców mioteł sto

Co dzień ją zamiata bo

Bo ulica moja musi lśnić

 

Ah Odessa żiemcziużina u morja

Ah Odessa ty znała mnoga gorja

Ah Odessa ty moj ljubimyj kraj

Żiwi maja Odessa żiwi i pracwietaj

Żiwi maja Odessa żiwi i pracwietaj

 

Jest w mieście okrągły szary szpital

Przyszło mi raz w tym szpitalu być

Przyjaciele życzę wam

Nie trafiajcie nigdy tam

Jeśli chcecie trochę dłużej żyć

 

Ulica ulica ulica radnaja

Mjasojedowskaja ulica maja

Przyjaciele życzę wam

Nie trafiajcie nigdy tam

Jeśli chcecie trochę dłużej żyć

 

Ah Odessa żiemcziużina u morja

Ah Odessa ty znała mnoga gorja

Ah Odessa ty moj ljubimyj kraj

Żiwi maja Odessa żiwi i pracwietaj

Żiwi maja Odessa żiwi i pracwietaj

 

Mi dziewczyny dają często… kwiaty

Od Łodzianek aż po  Paryżanki

Jednak co tu wiele kryć

Mogę tylko z taką być

Która jest z odeskiej Mołdawanki

 

Ulica ulica ulica radnaja

Mjasojedowskaja ulica maja

Jednak co tu wiele kryć

Mogę tylko z taką być

Która jest z odeskiej Mołdawanki

O marynarzu (Na pobyvku edet molodoy moryak)

Sł. Waldemar Bajak

Z rep. Ludmiły Zykiny

 

Gdzie przyczyna że w rejonie

Pannom zachwyt jak i stres

Nie zbudziły z rana konie

Lecz ktoś inny!  Kto to jest?

Ot na urlop przybył 

Dziś marynarz nasz  

Lśnią na nim medale

Olśniewając twarz

 

Ponad rzeką a pod górą

Spotkał panny idąc w dal

Zdrawstwuj!  Powiedziały chórem

Bohaterze czarnych fal

Każdą brał za rękę

Chwalił urok lic

Ale nic już więcej

Więcej nic a nic

 

Po wieczorach odpoczywa

U rodziców w domu sam

A u dziewczyn myśl żarliwa:

On się tak podoba nam

Na nic im się wdzięczyć

Stroje zmieniać swe

Ani w jednej z dziewczyn

Nie zakochał się

 

Wciąż pogodne pieśni nuci

Mówi szczerze pijąc rum:

Co dzień gdy mnie ranek budzi

Słyszę w uszach morza szum

Na południu w słońcu

Tam gdzie brzegów brak

Czeka go bezkońca

Wymarzona tak 

 

Buciki

Sł. Waldemar Bajak

Z rep. Siergieja Sznurowa

 

Znam jedną dziewczynę z instytutu

Taki styl pretensjonalny ma

Nie odezwie się do ciebie nawet

Jeśli będzie bardzo pijana 

 

Buciki ach te jej buciki

Buciki u niej na szpilkach

Chłopy w rzędach leżą tak

Chłopy w rzędach leżą tak

Jak w konserwach kilki

 

Francuskie perfumy za nią kroczą

To jest taki kurna aromat

Że serduszko bije i trzepocze

Jak kałasznikowa automat

 

Buciki ach te jej buciki

Buciki u niej na szpilkach

Chłopy w rzędach leżą tak

Chłopy w rzędach leżą tak

Jak w konserwach kilki

 

Pali tylko kubańskie cygara

Papierosów nigdy nie dawaj

Jeśli możesz w niej się nie zakochuj

Gdy zakochasz – lepiej umieraj

 

Buciki ach te jej buciki

Buciki u niej na szpilkach

Chłopy w rzędach leżą tak

Chłopy w rzędach leżą tak

Jak w konserwach kilki

 

Odessa-mama

Sł. Waldemar Bajak

Z rep. Arkadego Sewernego

 

Wróciłem dzisiaj do Odessy

Dorzucić gorsza do mej kiesy

W mych oczach widać chuligański błysk

Przyszyte mam guziczki

I czyste rękawiczki

Na szyi mojej lśni wczorajsze kiss-kiss-kiss

 

Jedyna wierna dama

Moja Odessa-mama

Gotowa mnie przytulić oraz skryć

Z nią przetrwasz cały dzionek

Czy król ty czy też pionek

Choć królem jest przyjemniej w życiu być

 

Ja żyję dzisiaj w wielkiej biedzie 

I marzę tylko o obiedzie

Pięć minut i bogaty będę znów

Podjedzie ciężarówka

Gdy w dłoni mej gwintówka

I nawet czort z zazdrością spojrzy na mój łów

 

Jedyna wierna dama

Moja Odessa-mama

Gotowa mnie przytulić oraz skryć

Z nią przetrwasz cały dzionek

Czy król ty czy też pionek

Choć królem jest przyjemniej w życiu być

 

A może jutro o poranku

Dostanę jakąś forsę w banku

A kwit podpiszę tam bankierów krwią 

Gdy strzały w banku padną

Pieniądze do stóp spadną

Na koniu umknę i zaśpiewam piosnkę swą

Gdy strzały w banku padną

Pieniądze do stóp spadną

Na koniu umknę i zaśpiewam piosnkę swą

 

Jedyna wierna dama

Moja Odessa-mama

Gotowa mnie przytulić oraz skryć

Z nią przetrwasz cały dzionek

Czy król ty czy też pionek

Choć królem jest przyjemniej w życiu być

 

A jeśli złapią mnie gliniarze

Mój portfel tylko im pokażę

I dalej pójdę nie przejmując się

Szmal z banku nie tak zły był

Niech widzą kto tu przybył

Łapówkę dam niech biedni także cieszą się

 

Najbardziej wierna dama

Moja Odessa-mama

Gotowa mnie przytulić oraz skryć

Z nią przetrwasz cały dzionek

Czy król ty czy też pionek

Choć królem jest przyjemniej w życiu być

 

Pełne kieszenie marihuany

Sł. Waldemar Bajak

Z rep. Gruppy Leningrad

 

Idę ulicą szczęśliwy jak co dzień

W krąg mnie zdumiewa każdy przechodzień

Na nogach sandały na ulicy lato

Dzisiaj wszystko mam X2

Dzisiaj wszystko mam i jeszcze ponadto:

 

Kieszeń wypchaną Marihuaną

Kieszeń wypchaną Marihuaną

 

Skaczę po ulicy na mordzie parodia

Mendy naprzeciw: uważaj Wałodia!

Ej ty naczelnik spokój daj

Gdzie jaka trawa? No jaka trawa?

Ja nie wiem w ogóle co to jest trawa

A to jest zielona herbata – zielony czaj

 

Kieszeń wypchaną Marihuaną

Kieszeń wypchaną Marihuaną

 

Idę ulicą zjarany jak co dzień

W krąg mnie zdumiewa każdy przechodzień

Na nogach sandały na ulicy lato

Kroczę ulicą – morda wesoła

Bardzo szokuje mnie każdy dokoła

Dzisiaj wszystko mam i jeszcze ponadto:

 

Kieszeń wypchaną Marihuaną

Kieszeń wypchaną Marihuaną

 

Russkaja wodka

Sł. Waldemar Bajak

Z rep. Wiki Cyganowej

 

W Chinach w Czechach każdy sądzi że rosyjska wódka rządzi

Whiskey koniak brandy to przy tej wódce byle co

Każdy murzyn wprost z Jamajki przy melodiach bałałajki

Pije lecząc duszy ból za ostatni grosz jak żul 

 

Ruskaja wodka co ty narobiłaś

Ruskaja wodka zdrowie mi zniszczyłaś

Ruskaja wodka chleb ogórek szprotka                     x2

W nocy szał do woli rano głowa boli 

 

A w Riazaniu w ruskiej bani wódka błogo nas tumani      

Nawet w Anglii zamiast tyć naród woli czystą pić  

Wie to Żyd i wie to gejsza ruska wódka najsilniejsza

Dusza wiedzie nas pod sklep a po wszystkim trzeszczy łeb

 

Ruskaja wodka co ty narobiłaś

Ruskaja wodka zdrowie mi zniszczyłaś

Ruskaja wodka chleb ogórek szprotka                     x2

W nocy szał do woli rano głowa boli 

 

Ludzie w mig na całym globie mogą zbliżyć się ku sobie

Racz nam losie wódkę dać naucz wszystkich wokół chlać 

Ludzie by się nie smucili i śpiewali w zgodzie żyli

Jednak gdyby każdy pił znów komunizm by tu był

 

Ruskaja wodka co ty narobiłaś

Ruskaja wodka zdrowie mi zniszczyłaś

Ruskaja wodka chleb ogórek szprotka                     x2

W nocy szał do woli rano głowa boli    

АВТОРСКИЕ ТЕКСТЫ

Frajer księżyc

 Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Na budowie pracowałem

 Z rusztowania cię ujrzałem

 Tak jak księżyc całą noc samotny lśnił

 Tak i ze mnie samotny chłopak był

 

Chciałem ciebie za dziewczynę

 Zaprosiłem na melinę

 Tak jak księżyc całą noc samotny lśnił

 Tak i ze mnie samotny chłopak był

 

Choć nie jestem zbyt bogaty

 Co dzień ci dawałem  kwiaty

 Tak jak księżyc całą noc samotny lśnił

 Tak i ze mnie samotny chłopak był

 

A gdy forsa się skończyła

 Ty mnie szybko zostawiłaś

 Frajer księżyc nadal w noc samotny lśni

 Wciąż samotny bo forsy nie da ci

 

Kwas chlebowy Oboloń

Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Szedłem po Newskim Prospekcie

W dłoni twą trzymałem dłoń

W drugiej ręce zaś w afekcie

Kwas chlebowy Oboloń

 

Dla serca i głowy

Najlepszy kwas chlebowy

 

Ty szłaś zgrabnie w żółtym płaszczu

Czułem naszych uczuć woń

I na kaca piłem w marszu

Kwas chlebowy Oboloń

 

Dla serca i głowy

Najlepszy kwas chlebowy

 

Wnet spojrzałem w twoje oczy

I ujrzałem wielką toń

Pomógł mi się zauroczyć

Kwas chlebowy Oboloń

 

Dla serca i głowy

Najlepszy kwas chlebowy

 

Raz na Newskim na Prospekcie

W dłoni twą trzymałem dłoń

W drugiej ręce zaś w afekcie

Kwas chlebowy Oboloń

 

Dla serca i głowy

Najlepszy kwas chlebowy

Dla serca i głowy

Najlepszy Oboloń

 

Ciocia Marfusza (Zęby)

Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Spotkałem w Łodzi Łodziankę

Wyjąłem więc czystą szklankę

By była na mnie gotowa

Starczyły te proste słowa

 

Mieszkałem na wsi u cioci Marfy

Każdy miał zęby złote lub czarne

Dziś mam zęby już z emalii

Mogę pić i mogę palić

Nawet Putin dziś zazdrości mi

Dziś mam zęby już z emalii

Mogę pić i mogę palić

Putin Putin dziś zazdrości mi

 

Forsy mam tyle co Clinton

Aromat lepszy niż Lipton

Będziesz ty żyć jak królowa

Żyć jak Rockefellerowa

 

Mieszkałem na wsi u cioci Marfy

Każdy miał zęby złote lub czarne

Dziś mam zęby już z emalii

Mogę pić i mogę palić

Nawet Putin dziś zazdrości mi

Dziś mam zęby już z emalii

Mogę pić i mogę palić

Putin Putin dziś zazdrości mi

 

Z głowy nie spadnie włosci

Mam w CBA znajomości

Będziesz bezpieczna i zdrowa

W aucie mam kałasznikowa     

 

Mieszkałem na wsi u cioci Marfy

Każdy miał zęby złote lub czarne

Dziś mam zęby już z emalii

Mogę pić i mogę palić

Nawet Putin dziś zazdrości mi

Dziś mam zęby już z emalii

Mogę pić i mogę palić

Putin Putin dziś zazdrości mi

 

Ekwador

 Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Mój nowy sąsiad – trębacz z wyboru

 Przybył do Polski aż z Ekwadoru

 Trąbkę ma srebrną jak półzłotówkę

 I co dzień za ścianą gra taką solówkę

 

Super i trendy co zakazane

 Teraz palimy marihuanę

 Weź w rękę skręta zostaw żubrówkę

 I teraz zagramy znaną solówkę

 

Tam pod Kolumbią a ponad Peru

 Jest dzisiaj wielu mych bohaterów

 Każdy w minutę wypala lufkę

 Więc dla nich zagramy znaną solówkę

 

W modzie jest moda na narkotyki

 Czysty marketing z pól Ameryki

 Lepiej zapalcie dziś jarzeniówkę…

 I tak wam zagramy znaną solówkę

 

Wilk i zając

 Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Wracam z pracy zły i zmęczony

 Nie pomaga całus od żony

 Chociaż ona chętna gorąca

 Wolę oglądać wilka i zająca

 

Żeby pojąć świata zasady

 Nie ma sensu szukać porady

 Życia kodeks w bajce cię czeka 

 Gdy jeden goni drugi ucieka

 

Wcześniej wszystko było przejrzyste

 Były siły czyste nieczyste

 Świat dziś tworzy bajki nieszczere

 I każdy został głównym bohaterem

 

Wracam z pracy zły i zmęczony

 Nie pomaga całus od żony

 Chociaż ona chętna gorąca

 Wolę oglądać wilka i zająca

 

Jesienny liść

sł. i muz. Waldemar Bajak

 

Stabilność Euro jest raczej wątpliwa

Skoro Niemcy kupują u nas litry paliwa

Ale dziś przyszła jesień dla mojego stanu kasy

Nic nie leję do baku teraz tylko piesze trasy

 

Żółty jesienny liść z drzewa dzisiaj spadł

A za nim w ślad żółty liść spadł drugi

Gdy miałem forsę miałem wiele bab

A teraz tylko mam po babach długi

 

Można by czekać i w banku szmal mnożyć

Ale łatwiej wydawać i za młodu już pożyć

Kiedy forsa w kieszeni wtedy wokół kumpli widzę

Za to kocham pieniądze za to również nienawidzę

 

Żółty jesienny liść z drzewa dzisiaj spadł

A za nim w ślad żółty liść spadł drugi

Gdy miałem forsę miałem wiele bab

A teraz tylko mam po babach długi

 

Żółty jesienny liść z drzewa dzisiaj spadł

A za nim w ślad żółty liść spadł drugi

Gdy miałem forsę miałem wiele bab

A teraz tylko mam po babach długi

 

Celebryta

Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Mam tatuaż kolczyk w nosie

Okulary przyciemnione

Ibisz o autograf prosi

Wiśniewskiemu dmucham żonę

Jeszcze pobić chcę Najmana

Żeby drożej sprzedać płyty

Kawior homar łyk szampana

Taka dola celebryty

 

Menja zowut Wowa dla tebja mr. Wow

Wsem dobrym ljudjam goworju: fuck off

Segodnja ja szoubiznesa zwezda

Nie ja dla was tolko wy dla menja

 

Swoich czarnych okularów

Nawet w nocy nie zdejmuję

Straszę mordą z bilboardów

Reklamując who-yeah muje

Jeżdżę z „tatą" dyrektorem

Na panienki dla elity

Premier dla mnie godnym wzorem

Taka dola celebryty

 

Menja zowut Wowa dla tebja mr. Wow

Wsem dobrym ljudjam goworju: fuck off

Segodnja ja szoubiznesa zwezda

Nie ja dla was tolko wy dla menja

 

A pamiętam nie tak dawno

Potrafiłem jeść kiełbasę

Piłem tani bełt pod klatką

I martwiłem się o kasę

Miałem kumpli wciąż koło mnie

Dziś podłogą ich sufity

Muszę przeszłość już zapomnieć

Taka dola celebryty

 

Menja zowut Wowa dla tebja mr. Wow

Wsem dobrym ljudjam goworju: fuck off

Segodnja ja szoubiznesa zwezda

Nie ja dla was tolko wy dla menja

 

Menja zowut Wowa dla tebja mr. Wow

Wsem dobrym ljudjam goworju: fuck off

Segodnja ja szoubiznesa zwezda

Nie ja dla was tolko wy dla menja

 

Agent 0,7

Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Mówisz mi że twój były lepszy był niż James Bond

A ja to największy w twoim durnym życiu błąd

I przeszkadza ci że piję że mam łączność z niebem

Że wychodzę pod sklep i wypijam zero siedem

 

On był James Bond a ty pijesz zero siedem x4

 

Mówisz mi że twój były lepszy był niż James Bond

A ja to największy w twoim durnym życiu błąd

Tylko czemu cię zostawił tego kurna nie wiem

Jeśli on jest James Bond to ja agent zero siedem

 

On był James Bond a ty agent zero siedem x4

 

Mówisz mi że twój były lepszy był niż James Bond

A ja to największy w twoim durnym życiu błąd

Tylko czemu cię zostawił tego kurna nie wiem

Jeśli on jest James Bond to ja agent zero siedem

 

 

Szkoła

Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Zdałem do szkoły w dobie kryzysu  

Szkoły zaczęły oszczędzać

W czasie rozwoju ludzi wyzysku

Były w etatach cięcia

 

Jeden gość uczył matematyki

Oraz języka polskiego

Uczył historii i polityki

Ucząc nas angielskiego

 

Nie mam czasu na pierdoły   

Więc nie chodzę już do szkoły

Olej szkołę olej wszystko

Zostań nowym królem disco

 

Wicedyrektor kosił boiska

Mył też podłogi w warsztacie

Woźny pracował za higienistkę

Siedział i w sekretariacie

 

Zajęć praktycznych których brakuje

Uczył emeryt w dyskrecji

Raz jak zapomniał że wciąż pracuje 

Rok go nie było na lekcji 

 

Nie mam czasu na pierdoły

Więc nie chodzę już do szkoły

Olej szkołę olej wszystko

Zostań nowym królem disco   

 

W krąg kolesiostwo mapa układów

Na bezrobociu pół szkoły

Kryzys nam nie dał dobrych przykładów

Głąbów uczyły matoły

 

Głupszy wyszedłem kończąc tę szkołę

Nie mam perspektyw zbyt wiele

Mogę z mą wiedzą być dyrektorem

Nie mogę nauczycielem

 

Solo

 

Nie mam czasu na pierdoły

Więc nie chodzę już do szkoły

Olej szkołę olej wszystko

Zostań nowym królem disco

 

W klubie Beka

 Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Marynarka kieszeń rum

 Czarne buty we łbie szum

 W mym portfelu pył proch kurz

 A w rękawie fiński nóż

 

Dziś w klubie Beka

 Wszystko dla ludzi

 Tam wódka czeka

 Klub szacun budzi

 Ja opóźniony  swym balastem

 Sunę miastem

 

Gliny zaczepiają mnie

 Grzecznie więc uśmiecham się

 Rekwirują rum i nóż

 Teraz lekki idę już

 

Dziś w klubie Beka

 Mnie oczekują

 Już wódka czeka

 Wszyscy balują

 I przyjdę raz nie opóźniony

 I nienabzdryngolony.

 

Massmedia

 Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Mass media zaszyły mi oczy

 W ciemności cały czas brodzę

 Nic mnie dziś nie zaskoczy

 Teraz na wszystko się zgodzę

 

Do szwów już się przyzwyczaiłem

 I w ciemni się odnajduję

 Ślepy i szary się może zrobiłem

 Lecz dobrze się z tym czuję

 

Jest jednak wybór kaleki

 Myśleć czasami tak zdołam

 Tkwić w tej niewiedzy czy rozciąć powieki

 I z bólem patrzeć dokoła.

 

Bałkańska

 Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Dawałem ci srebro i złoto

 I żyłaś jak inne we śnie

 Lecz ty się zadałaś z hołotą

 I glinom wydałaś mnie

 

W zdradzie nie trzeba wiele sztuki

 Tym łatwiej nie pierwszy raz 

 Lecz gdy mnie złapali do suki wpychali

 Zacząłem odmierzać twój czas

 

Ta miłość jest ślepa i głucha

 Nie widzi lub nie chce kto wie

 Rozumu i zasad nie słucha

 Gdy glinom wydaje mnie

 

Żegnaj głupotą zawiniłaś

 Pistolet odmierzył czas

 Ty będziesz w mym sercu i jesteś i byłaś

 Na świat popatrz ostatni raz.

 

Biały Jeleń

Sł. I muz. Waldemar Bajak

 

Dziewczyna mnie pyta dlaczego jej nie pragnę

Pyta mnie dlaczego po rękach nie całuję

A ja gdy jestem blisko z nią tak naprawdę

To kompletnie zupełnie w ogóle nic nie czuję

 

Te drogie perfumy nie znaczą zbyt wiele

Używaj mydła – Biały Jeleń

 

Biały Jeleń ajajaj

Biały Jeleń ojojoj

Biały Jeleń ajajaj

Biały Je-leń

 

Dziewczyna zaczęła używać tego mydła

Teraz ją nareszcie przytulam i całuję

Bez drogich perfum nasza miłość rozkwitła

To co jeleń do łani ja teraz do niej czuję

 

Bo drogie perfumy nie znaczą zbyt wiele

Wybieraj mydło – Biały Jeleń

 

Biały Jeleń ajajaj

Biały Jeleń ojojoj

Biały Jeleń ajajaj

Biały Je-leń  x2

 

Słowiańskie dusze

Sł. I muz. Waldemar Bajak

 

Idę pod sklep

Dokoła step

Puste butelki na ulicy

Dwaj towarzysze

Dają po dysze

Kupują flaszkę idą w bramę kamienicy

 

Da Da Da

Słowiańskie dusze

Da Da Da

Jadą z Moskwy do Pietuszek

Da Da Da

Słowiańskie dusze

Jadą z Moskwy

Do Pietuszek

 

W kuchni na stół

Litr albo pół

Filozofowie myśliciele

W gardło wlewajmy

Walczmy działajmy

Do obalenia jest przed nami jeszcze wiele

 

Da Da Da

Słowiańskie dusze

Da Da Da

Jadą z Moskwy do Pietuszek

Da Da Da

Słowiańskie dusze

Jadą z Moskwy

Do Pietuszek

 

 

Sangria

Sł. I muz. Waldemar Bajak

 

Z kumplami piję spiryt bimber i jabole

Wino marki „Wino” od „Komandosa” wolę

Lecz będąc w towarzystwie damy ukochanej

Nie mogę być chamem o mordzie zalanej

 

Jestem skończonym romantykiem

Z kobietą otwieram wino scyzorykiem

 

Sangria – w niej moja miłość dla pani

Sangria – owoce Hiszpanii

Sangria – smak tych które się oddały

Gdy zbyt wiele mojej Sangrii skosztowały

 

Sangria to jest swatka i dla wszystkich rada

Kusi aromatem a później rozum skrada

Więc będąc w towarzystwie damy ukochanej

Nie możesz być żulem o mordzie zalanej

 

Jesteś skończonym romantykiem?

Z kobietą otwieraj wino scyzorykiem

 

Sangria – na ławce z gwinta z dziewczyną  

Sangria – wy dwoje i wino

Sangria – pannom dusze w mig rozwiera   

Z Sangrią lepsza niż w pornosie atmosfera     

Europa

Sł. Muz. Waldemar Bajak

 

Jesz rano szynkę sól żelatyna

A przecież kiedyś było w niej mięso

Piwo smakuje niczym uryna

Widać że unia ściele się gęsto

Tyle towaru wokół Europa

Wsio made In żopa 

 

Gdy stary system miał się rozpadać

Wszyscy jak jeden przeciw wrogowi

Dzisiaj na władzę nikt nie napada

Dziś wilkiem człowiek człowiekowi

Tyle wolności wokół Europa

Wsio made In żopa 

 

Żadnych kolejek tyle na półkach

A dla mnie droga nawet przecena

Duży ten burdel na małych kółkach

Zmiana sztandaru nic już nie zmienia

 Tyle nowości wokół Europa

Wsio made In żopa 

 

Kiedyś robiłem w Polskiej fabryce

Dziś pracujemy dla wszystkich wokół

Jeśli się znajdzie talent w muzyce

Dla szołbiznesu jest solą w oku 

Media marketing wokół Europa

Wsio made In żopa 

 

Piatnica

sl i muz waldemar bajak

 

Cały tydzień pracowałem za najniższy szmal

A naczelnik wziął pięć „koła” i poszedł na bal

Jednak w każdy dzień wypłaty

Forsę ma i niebogaty

Zatem w piątek wieczór idę z winem w siną dal   

 

Siewodnia piatnica idu idu guliat’

Siewodnia piatnica naczalnik job twaju mat’

Siewodnia piatnica guliat’ idu idu

Siewodnia piatnica tiebja ja tak lublju

 

Spaceruję po ulicach piję co się da

Kumple się składają po pięć złotych i rubla

Kupujemy pół na trójkę

I pijemy za Gomułkę

I by naczelnika męczył kac drugiego dnia  

 

 Siewodnia piatnica idu idu guliat’

Siewodnia piatnica naczalnik job twaju mat’

Siewodnia piatnica guliat’ idu idu

Siewodnia piatnica tiebja ja tak lublju

 

Cały tydzień pracowałem za najniższy szmal

A naczelnik wziął pięć koła i poszedł na bal

Jednak w każdy dzień wypłaty

Forsę ma i niebogaty

Zatem w piątek wieczór idę z winem w siną dal  

 

Siewodnia piatnica idu idu guliat’

Siewodnia piatnica naczalnik job twaju mat’

Siewodnia piatnica guliat’ idu idu

Siewodnia piatnica tiebja ja tak lublju

 

Siewodnia piatnica idu idu guliat’

Siewodnia piatnica naczalnik job twaju mat’

Siewodnia piatnica guliat’ idu idu

 

Siewodnia piatnica tiebja ja tak lublju

 

Piosenka kombajnisty

Sł. I muz. Waldemar Bajak

 

Jadę żółtym kombajnem do kina

Patrzy na mnie cała niepodległa Ukraina

Kombajn jest żółty i na gąsienicach

Ja jestem Wowa a ty moja oblubienica

 

Jechałem żółtym kombajnem do kina

Patrzyła na mnie niepodległa Ukraina

Lecz w trakcie zdechła mi gąsienica

I za czerwonym traktorem pobiegła ma oblubienica   

 

 

Boss rosyjskiej mafii

Sł. I muz. Waldemar Bajak

 

Mam ciało bardziej prężne od atlety

Przy sobie noszę wciąż dwa pistolety

Panienki pragną mnie każdego dnia

Bo szefem ruskiej mafii jestem ja

 

Dolarów rubli mam ja od cholery

Mam władzę jak Obama razy cztery

Każdemu przy mnie dęba staje włos

Ode mnie dziś zależy jego los

 

Nie każdy potrafi

Być w rosyjskiej mafii

I nie każdego umysł na to stać

Bo mocna psychika

Jak słuch u muzyka

Niewielu ludziom bóg je może dać

 

Skórzaną kurtkę noszę za dolary

Za milion rubli czarne okulary

Armani szyje dla mnie jak co dnia

Bo szefem ruskiej mafii jestem ja

 

Miliardy funtów dałem za swe chaty

Bo jestem obrzydliwie wręcz bogaty

I każdy na mnie mówi balszoj boss

Ode mnie dziś zależy wszystkich los

 

Nie każdy potrafi

Być w rosyjskiej mafii

I nie każdego umysł na to stać

Bo mocna psychika

Jak słuch u muzyka

Niewielu ludziom bóg je może dać

 

Mam sygnet z Moskwy z czerwonego złota

Pracuje dla mnie medialna hołota

Prezydent zawsze lewą forsę da

Bo szefem ruskiej mafii jestem ja

 

Przyjaciel mój to Putin wróg Obamy

Więc z mafią Amerykę rozkradamy

Ten kryzys – to był dla nich pstryczek w nos

Niech spłata figla demokratom los

 

Nie każdy potrafi

Być w rosyjskiej mafii

I nie każdego umysł na to stać

Bo mocna psychika

Jak słuch u muzyka

Niewielu ludziom bóg je może dać

 

Ktoś głupi niech tam w demokrację wierzy

Dziś rządzą światem dranie i gangsterzy

I prawo jest dla biednych głupich a

Nie dla mnie – szefem mafii jestem ja

 

Niech morał każdy z was umysłem łowi:

Nie wolno dać się złamać systemowi

Bo każdy ma w swym życiu jakiś głos

 

Omijaj prawo i kuj własny los  

bottom of page